Kiedyś mąż mi powiedział z nostalgią w głosie: "Jak ja dawno nie jadłem wątróbki".
No bo jak miał jeść skoro nie lubię? :)
Ale tak ta jego tęsknota w głosie nie dawała mi spokoju i dziś kupiłam wątróbkę drobiową i postanowiłam dogodzić memu mężowi :)
Potrzebujemy:
- 0,5 kg wątróbki
- 2 cebule
- 1 jabłko
- olej
- sól i pieprz
- odrobine mąki
Wątróbkę myjemy i czyścimy z żyłek itp. Większe kawałki można przekroić na pół.
Cebulę pokrojoną w piórka podsmażamy na patelni, aż się ładnie zarumieni. Następnie przekładamy ją do miseczki. Na tej samej patelni na małej ilości tłuszczu podsmazamy jabłko - obrane, pokrojone w szesnastki. tak około 2-3 minuty po każdej ze stron, aż będzie widać, że zmiękło :)
Gotowe jabłka umieszczamy w miseczce z cebulką.
Teraz czas na wątróbkę. Obsypujemy ją niewielką ilością mąki i smażymy na rozgrzanym tłuszczu. Nie solimy przed usmażeniem, bo stwardnieje.
Smażymy tak długo, aż wątróbka nabierze ładnego koloru, wtedy ją solimy i pieprzymy - dodajemy do niej cebulę i jabłka - smażymy całośc jeszcze ok 2 minuty - można jeszcze doprawić do smaku.
Gotowe :)
No bo jak miał jeść skoro nie lubię? :)
Ale tak ta jego tęsknota w głosie nie dawała mi spokoju i dziś kupiłam wątróbkę drobiową i postanowiłam dogodzić memu mężowi :)
Potrzebujemy:
- 0,5 kg wątróbki
- 2 cebule
- 1 jabłko
- olej
- sól i pieprz
- odrobine mąki
Wątróbkę myjemy i czyścimy z żyłek itp. Większe kawałki można przekroić na pół.
Cebulę pokrojoną w piórka podsmażamy na patelni, aż się ładnie zarumieni. Następnie przekładamy ją do miseczki. Na tej samej patelni na małej ilości tłuszczu podsmazamy jabłko - obrane, pokrojone w szesnastki. tak około 2-3 minuty po każdej ze stron, aż będzie widać, że zmiękło :)
Gotowe jabłka umieszczamy w miseczce z cebulką.
Teraz czas na wątróbkę. Obsypujemy ją niewielką ilością mąki i smażymy na rozgrzanym tłuszczu. Nie solimy przed usmażeniem, bo stwardnieje.
Smażymy tak długo, aż wątróbka nabierze ładnego koloru, wtedy ją solimy i pieprzymy - dodajemy do niej cebulę i jabłka - smażymy całośc jeszcze ok 2 minuty - można jeszcze doprawić do smaku.
Gotowe :)
Ocena męża w skali od 1 do 6 - 5+ obżarłem się jak Pumba :)
A ja skromnie, jak Timon: ;)
Swoją drogą - aby jajka sadzone nie rrozwaliły się na patelni, pieknie spiekły od spodu, a żółtka rozlały cudnie na talerzu - należy smażyc je pod przykryciem. Reszta zrobi się sama :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz